22.02.2021 14:32
No i stało się
Witajcie!
Dla mnie zima sie już skończyła. Dotrwałem.
Wracamy do żywych.
Na zewnątrz 11 stopni ciepła, niebo lekko zachmurzone, niewielki wiatr. Przez okno spoglądam na podjazd, na którym to pięknie prezentuje się mój nowy motocykl. Patrzę i oczom nie wierzę, nareszcie się ziściło, ten czas na który czekałem tak długo, wreszcie nadszedł. Wciskam się w skórę, buty, pod pachę biorę kask i rękawice. Powolnym krokiem zbliżam się do maszyny, przekręcam kluczyk, z drżeniem ręki wciskam przycisk rozrusznika. Silnik zaskakuje błyskawicznie, niski ton podwyższonych obrotów rozbudza ciszę osiedla. Aftermarketowy wydech bez bafla daje obietnicę przygody. Ja daję silnikowi chwilę, żeby się rozgrzał, dopinam kask i rękawice, sprawdzam łańcuch i światła. Nareszcie wsiadam. Zasiadam za sterami własnego motocykla, chyba niewiele sytuacji jest w stanie sprawić żebym poczuł się lepiej niż teraz.
First things first, przystanek numer jeden- Shell. Silnik osiąga temperaturę roboczą na długo zanim docieram na stację, to teren zabudowany, kierowcy nieprzyzwyczajeni do widoku pojedynczych świateł na drodze, uważam, jadę bardzo zachowawczo. Zalewam bak do pełna, po drodze wszystko dzieje się swoim tempem, nigdzie mi się nie spieszy, poznajemy się- ja ją, a ona mnie. Nie zastanawiam się, gdzie jechać, daję się jej prowadzić, zobaczymy gdzie nas poniesie. Jadę przez miasto, ależ mi tego brakowało! Na światłach filtruję, ustawiam się na pole position, nie po to żeby się ścigać, a jedynie dlatego, że mogę.
Bez zastanowienia skręcam w kolejne ulice, powoli sobie wszystko przypominam- ręce luźno, uda oplatają bak, stopy uczą się jaką drogę przebyć z pozycji spoczynku do dźwigni hamulca i zmiany biegów, ciało zrelaksowane, lekko pochylone. Droga, w którą skręciłem prowadzi poza miasto, dobrze, to już czas. Nigdy wcześniej tędy nie jechałem, przede mną majaczy zarys góry czy wzgórza, jadę w jego kierunku. Długa pusta prosta, zrzucam dwa biegi i odkręcam manetkę do oporu, silnik ochoczo reaguje na tę nagłą zmianę, mruczenie przeradza się w ryk a mój lekki rozanielony uśmiech zmienia się w szeroki wyszczerz Mr Hyde'a. 40 zmienia się w 60, 60 w 80, tu powinienem odpuścić. Odpuszczam chwilę po tym jak na wyświetlaczu pojawia się 100 mil na godzinę. Dreszcz przechodzi mi po całym ciele. Na horyzoncie pojawiają się zabudowania oraz inni uczestnicy ruchu drogowego. Spokojnie, jak gdyby nigdy nic, dołączam do nich. Nikt nawet nie zastanawia się, co przeżywałem jeszcze chwilę temu.
Nawet nie zorientowałem się, że droga zaprowadziła mnie na Walię. Niskie szare zabudowania, w gruncie rzeczy brzydkie, mają swój urok w tym krajobrazie. Mimo, że to dopiero luty, wokół jest zielono, a promienie słońca przebijające przez chmury tylko dopełniają całości. Droga robi się kręta kiedy wyjeżdżam z zabudowanego, narazie nie martwię się powrotem, chcę jedynie jechać przed siebie. Nie pędzę, nie znam drogi, moje odruchy dopiero powoli przebudzają się po prawie roku przerwy. Delektuję się widokami i pokonuję kolejne serpentyny, z prawej na lewą, potem z lewej na prawą. Zacieśniający się zakręt przekonuje, że dobrze zrobiłem nie dając się ponieść euforii. Chyba nie mogłem trafić na lepszą trasę na tę pierwszą przejażdżkę. Świetnie się bawię dopóki nie docieram do autostrady. Wjeżdżam na nią tylko na chwilę po to, żeby na drugim zjeździe odbić na lokalnę drogę. Wygląda na to, że jadę w stronę domu, ostatnie 50 minut jazdy jawi się jako przyjemny sen.
Wracam drogą, którą dobrze znam. Na zakrętach pozwalam sobie na troszkę więcej, czuję się odrobinę pewniej. Moje limity jedna nadal znajdują się w zasięgu, mam je na wyciągnięcie ręki. Narazie nie chcę ich przesuwać, tam gdzie były wcześniej. Jest jakaś magia w tym ponownym odkrywaniu, powiew świeżości, brak ciśnienia, świadomości ulotnosći chwili. Tak, to zdecydowanie dobry dzień.
Goall
Komentarze : 4
pięknie! zima idzie pa pa, na śląsku było minus kilkanaście, a dziś ma być najcieplejszy dzień lutego tutaj od 1990 roku. pozdro
@okluarbebe, oj tak nawet nie wiesz jak bardzo mi tego brakowało. @Thrillco, nie mogę obiecać, że uda mi się każdą przejażdżkę opisać w ten sposób. W tym wypadku pisząc, przeżywałem ją ponownie, stąd te emocje.
Jeśli chodzi o wybór moto, to jestem przekonany, że była to słuszna decyzja, choć był moment, że miałem wątpliwości, ale to postaram się opisać w osobnym wpisie.
W weekend ma być piękna pogoda, więc na pewno wyjadę, będą więc też fotki:)
No nareszcie! Fajnie opisane te pierwsze wrazenia, o czym ja akurat zapomniałem napisac, bo uznałem, że w sumei na taka pierwszą prawdziwą jazde to jeszcze przyjdzie czas, bo kulanie sie dookołakomina po 3--50km to nie jazda, to kulanie się. Ale pogoda juz zwiastuje ryche dalsze wypady. Swietnie, że sie udało, doskonale, że dostałeś to co chciałeś. ja to dodam tylko od siebie - Wincyj fotek! No i witamy z powrotem :) Zapytam bossa scigacza, czemu nie ma tego wpisu na głównej stronie roderblog. Ja go wyczailem sprawdzajac ostatnie komentarze. LWG P.S. jak bedziesz tak opisywał wszystkie przejazdżki to zostaję fanem :)
Ależ Ci tego brakowało. Fajnie że się udało i fajny tekst. Jesli to ta cbra z galerii to bardzo dobra maszynka. Przejechałem się taką nawet. Nie chciało mi się wracać. Wygodna i precyzyjna, ładniutka i spontaniczna. Nawet dlugo zastanawiałem sie nad taką .. Niech Ci gra, ale bez pośpiechu.
Archiwum
Kategorie
- Emigranci (9)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)